Port lotniczy zlokalizowany jest ok. 15km od centrum Stavanger. Są dwie opcje, aby tam dojechać:
W obu przypadkach, możecie skorzystać z dostępnej aplikacji, która ułatwi zakup biletów.
Szlak będzie wymagał od Was sporych zasobów energetycznych i dobrej kondycji. Na trasie nie znajdziecie żadnego sklepiku, dlatego warto zaopatrzyć się w kanapki czy batoniki i wodę.
Mimo podróży w ostatnim tygodniu września, na szlaku było bardzo dużo turystów.
Szlak rozpoczyna się od stromego skalnego podejścia, po pokonaniu którego dojdziemy do niezwykle malowniczych łąk. Na części trasy, znajdziecie drewniane chodniki i mostki. Nie zwiedźcie się jednak tym spokojnym spacerkiem, największe górskie podejścia dopiero przed Wami:)
Trasa jest niezwykle malownicza. W połowie znajdują się górskie jeziorka. Koniecznie zatrzymajcie się tam na zrobienie kilku zdjęć, widok wody w otoczeniu skał jest niezwykły.
Czy warto odwiedzić Norwegię w tak nietypowym turystycznie miesiącu jakim jest wrzesień? Oczywiście! Polecam bez chwili zastanowienia!
Temperatura na poziomie 10 stopni w Stavanger i 5 st. nad Fiordem nie zniechęcała do wypraw. Było deszczowo, ale cóż, taki jest klimat i trzeba korzystać z tego co Norwegia ma nam do zaoferowania.
Bilety lotnicze: 78 zł / osoba
transport z/na lotnisko, komunikacja, bilety wstępu: 225zł / osoba
Nocleg: 265 zł / osoba
Jedzenie: 170 zł / osoba
Łącznie za cały wyjazd dla jednej osoby: 738 zł
Od roku 2001, Stavanger na kilka dni staje się centrum sztuki alternatywnej, a to za sprawą Festiwalu NuArt, który co roku we wrześniu skupia w mieście artystów z kraju i całego świata. Dzięki nim, spacerując po ulicach miasta, dosłownie na każdym kroku, znajdziecie wymalowane ściany budynków, słupy, drogi, latarnie, kominy i wiele innych elementów zabudowy.
Po kilku godzinach spędzonych w mieście, wybraliśmy się w kierunku dzielnicy Emmaus, znajdującej się we wschodniej części nabrzeża. Ciekawe miejsce żeby odpocząć od turystów i sklepów. Bardzo dużo zieleni, ścieżki i dostęp do morza sprawił, że spędziliśmy tam dobre dwie godziny.
Kilka minut od ścisłego centrum znajdziesz Norweskie muzeum Naftowe. Niestety, nie udało nam się wejść do środka - muzeum było zamknięte. Na uwagę zasługuje jednak plac zabaw, który możecie znaleźć tuż obok. Być może to było tylko moje odczucie, ale obdrapane i opuszczone drabinki, często zbyt duże jak dla dzieci elementy, pustka w połączeniu z ciemną, deszczową aurą sprawiły, że poczułem ciarki na rękach.
Kolejną z wartych odwiedzenia lokalizacji w Stavanger jest ulica Fargegaten. Charakteryzują ją kolorowe domki, w których od rana do wieczora w zlokalizowanych tam sklepikach, knajpkach i pubach tętni życie. Nie tylko za sprawą turystów, ale także lokalesów, którzy upodobali sobie to miejsce ze względu na przyjemny i bardzo przyjazny klimat
Jedna z najstarszych dzielnic Stavanger. Zamieszkiwana była przez pracowników fabryki konserw mieszczącej się w tej samej lokalizacji. Gamle, charakteryzują białe, niemal identyczne domki, brukowane uliczki, przystrojone drzwi i małe - choć bardzo zadbane - kwietne ogródki przydomowe.
Miasto portowe w południowo-zachodniej części Norwegii. Tanie loty sprawiają, że to idealne miejsce wypadowe w kierunku Fiordów, Preikestolen czy Kjeragbolten. Ale czy samo miasteczko ma coś do zaoferowania przyjeżdżającym turystom?
Zobaczcie kilka miejsc, które mieliśmy okazję zobaczyć.
Na nocleg wybraliśmy hostel Frogner House - Fiskepiren przy Verksgata 1D. Jak na Norweskie standardy cenowe było przyzwoicie - jedna noc dla dwóch osób to koszt 530zł. W środku dwa pokoje, duże łóżka, kuchnia, łazienka, czyste ręczniki, świeża pościel i 300metrów do głównej ulicy Stavanger - wszystko co było nam potrzebne.
Na miejscu okazało się, że drzwi do pokoju się zacinają - złośliwość rzeczy martwych. Nie winię właścicieli obiektu - wręcz przeciwnie - wielki plus za ekspresową pomoc. W 30 minut dostaliśmy nowy pokój, z identycznym standardem oraz kompletem czystych ręczników i pościeli.
Jedynym małym minusem był Check-in. Autonomiczna stacja do wydawania kart do pokoi znajdowała się w innym obiekcie - Frogner House przy Nygata 24. Niby tylko 200 metrów dalej, ale akurat trafiliśmy na deszcz- ogólna ocena- 8,5/10.
Powrót z góry na dół trwał koło 45 minut. Po drodze zastał nas delikatny deszcz, przez co trasa stała się śliska i mało bezpieczna - w takich warunkach zdecydowanie nie polecam pieszej wędrówki z dzieciakami.
Do odjazdu naszego powrotnego autobusu mieliśmy jeszcze godzinę. Przy parkingu znajdziecie schronisko, w którym możecie zakupić pamiątki, słodycze, napoje, lody i kilka propozycji posiłków na ciepło.
Ceny - nie zaskoczę was - kosmiczne. Piwo 115-136NOK (42 - 50 zł) za 0,4l, Lody na patyku 90-100NOK (33 -37zł)
Nie wiem jak Wy, ale ja wyobrażałem sobie skałę - widoczną na zdjęciu poniżej - kompletnie opustoszałą, gdzie będzie miejsce na odprężenie się po wspinaczce, wypicie gorącej herbaty z termosu z widokiem na góry i totalnym relaksem. W końcu komu by się chciało wchodzić ponad 2km szlakiem pod górę i to pod koniec września, gdzie temperatura powietrza ledwo przekraczała 5st? Nic bardziej mylnego, kolejka do zdjęcia na Pulpit Rock, w której musiałem stanąć ciągnęła się jak do sklepu rybnego w Święta Bożego Narodzenia. Zanim dotarliśmy aby zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie, minęło dobre 40 - 50 minut.
Jesteśmy na szczycie! Widoki to istna magia. W pierwszej chwili - zanim jeszcze udacie się na słynną półkę skalną - po lewej stronie zobaczycie Fiordy, a dokładniej Lysenfjord. Nazwa oznacza "jasny Fiord" i ma związek z jasno zabarwionymi skałami granitowymi leżącymi po obu stronach. Długość fiordu wynosi 42 km
Pamiętajcie o tym, że to szlak z prawdziwego zdarzenia. Nie spodziewajcie się, że autobus dowiezie Was na sam szczyt, a Wy wyjdziecie tylko zrobić kilka fotek na instagram;)
Szlak ma 3,5km w jedną stronę. Według oznaczeń na drogowskazie, pokonacie go w dwie godziny, ale to zdecydowanie czas podany na wyrost. Trasę w górę (mimo ciągłego zatrzymywania się na zdjęcia) pokonaliśmy w godzinę. Droga powrotna zajęła nam 45 minut.
Na trasie spodziewajcie się trudnych, stromych podejść. Główna część drogi to skalne, często mokre podejścia, leśna droga z korzeniami. Pamiętajcie też o tym aby sprawdzić pogodę i przygotować się na zmienne warunki atmosferyczne, Taka właśnie jest Norwegia - autobusem jechaliśmy w deszczu, na szlaku świeciło słońce, a w drodze powrotnej znów padało.
Sezon na zwiedzanie Preikestolen trwa od kwietnia do października i to właśnie w takich miesiącach kursują tam autobusy turystyczne.
Głównym celem naszej wycieczki był klif Preikestolen, czyli jedna z najpopularniejszych atrakcji Norwegii - Pulpit Rock.
Jest kilka możliwości aby tam dotrzeć. Jedną z nich jest przepłynięcie promem ze Stavanger do Tau i przesiadka w autobus.
Tym razem, postawiliśmy na prostotę i wybraliśmy pokonanie całej trasy autobusem, który w dniu naszego przyjazdu kursował do Preikestolen dwa razy: o godzinie 8:40 i 10:40. Nie byliśmy pewni czy zdążymy na pierwszy z nich, więc wybraliśmy opcję wyjazdu przed 11:00. Wybierając bilet na stronie przewoźnika Pulpit Rock Tours musicie wybrać dokładną godzinę wyjazdu. Jeżeli zdecydujecie się na bilet w dwie strony (533 NOK, 199zł) nie musicie określać godziny powrotu. Tego dnia mogliśmy wrócić o godzinie 16:00 lub 18:00. Pamiętajcie jednak o tym (na stronie przewoźnika widnieje taka informacja), że do autobusu mieści się określona liczba osób, a pierwszeństwo wejścia mają osoby, które pierwsze ustawiły się w kolejce - czyli kto pierwszy ten lepszy. Podróż ze Stavanger możecie rozpocząć z kilku lokalizacji, które także znajdziecie na stronie przewoźnika. Wybraliśmy przystanek Klubbgata, z którego do celu autobus jechał dokładnie godzinę.
Do miejsca odjazdu dotarliśmy z dużym wyprzedzeniem, dlatego skorzystaliśmy z okazji i zatrzymaliśmy się w pobliskim Starbucks'ie na poranną kawę. Za czarną kawę zapłaciliśmy ok. 60NOK, za bardziej wymyślną średnią latte z syropem ok. 80 NOK. czyli 22-30 zł za kubek kawy.
Jako przewoźnika wybraliśmy tanie linie lotnicze WizzAir. Bilety - jak dla większości kierunków skandynawskich - były bardzo tanie. Koszt w dwie strony dla osoby to 78zł. Zakup biletów rekompensuje to, co zastaliśmy na miejscu - czyli kosmicznie wysokie ceny, ale o tym później.
Wycieczkę rozpoczęliśmy wcześnie rano. Lot z Gdańska mieliśmy o godzinie 6:30, trwał 1h 20 minut.
Wracaliśmy następnego dnia o godzinie 22:40, dzięki czemu czekały nas dwa pełne dni spędzone w Norwegii.
Czas w końcu wspomnieć dlaczego piszę w liczbie mnogiej. Tym razem na wycieczkę wybrałem się z moim bratem - Pawłem, pozdrawiamy:)
Stavanger z Gdańska w dwa dni, czyli co warto zobaczyć i jak dotrzeć do najbliższych Fiordów.